Rafał Księżyk od lat udowadnia, że w pisaniu o muzyce nie ma sobie równych. Jego „Fala. Rok 1984 i polski postpunk” – poświęcona polskiej scenie lat 80., a zwłaszcza nurtowi zimnej fali i postpunkowi – to nie tylko kolejna świetnie napisana książka w jego dorobku, ale być może najlepsza pod względem warsztatowym. Księżyk po raz kolejny pokazuje, że jest mistrzem researchu i potrafi uchwycić ducha epoki, nawet tej, której sam nie doświadczył bezpośrednio
Autor: Kuba Haczek
Najwięcej miejsca w książce „Fala. Rok 1984 i polski postpunk” poświęcono Variete, Siekierze, scenie postpunk, a także zespołom takim jak 1984, One Million Bulgarians i Made in Poland czy Kosmetyki Mrs Pinky, które często pozostają w cieniu bardziej ikonicznych nazw, a których wpływ na scenę był niebagatelny.
I choć książka pełna jest fascynujących opowieści, trochę szkoda, że mniej uwagi poświęcono Klausowi Mitffochowi i Republice. O Ciechowskim pada kilka gorzkich słów, ale ogólnie temat zostaje raczej zbyty. Szkoda, bo to postać, która – czy się ją kocha, czy nienawidzi – mocno naznaczyła tamtą dekadę. Podobny niedosyt pozostawia niewielka ilość miejsca poświęconego Brygadzie Kryzys i ich przełomowej płycie – zespół, który ukształtował brzmienie polskiego postpunku, zdecydowanie zasługiwał na więcej uwagi.

Największą siłą „Fali…” jest jednak to, jak Księżyk potrafi dotrzeć do ludzi, których historia mogła już zapomnieć. Rozmawia z wieloma muzykami, choć nie wszyscy chcieli podzielić się swoimi wspomnieniami – brak wywiadu z Tomaszem Adamskim i Jackiem Langiem z One Million Bulgarians to ewidentnie nie kwestia braku chęci autora, lecz ich własnej decyzji. Świetnie natomiast oddaje klimat Jarocina – czuć kurz, brud i napięcie tamtych lat. Nie zabrakło też miejsca na rozliczenie z Walterem Chełstowskim, który tym razem nie wychodzi z tej historii jako krystaliczna postać. I dobrze – w końcu była to epoka pełna sprzeczności.
„Fala…” to książka, którą pochłania się jednym tchem, ale jednocześnie taka, do której chce się wracać, żeby wyciągać z niej kolejne detale. Wspomniany wcześniej brak większego skupienia na Republice czy postaci Lecha Janerki może pozostawić pewien niedosyt, ale w zamian dostajemy solidne opracowanie twórczości mniej znanych kapel, takich jak Aurora czy Hiena. To opowieść o muzyce, ale i o ludziach, którzy ją tworzyli – często wbrew wszystkiemu, na przekór systemowi i własnym demonom. Księżyk ponownie udowadnia, że nikt w Polsce nie opowiada o muzyce w tak barwny, wciągający sposób.

Jeśli choć trochę interesuje cię polska muzyka lat 80., „Fala…” to lektura obowiązkowa. Napisana z pasją, pełna świetnie udokumentowanych historii i oddająca ducha epoki – trudno o lepsze opracowanie tego tematu. Księżyk po raz kolejny pokazuje, że potrafi nie tylko opowiadać o muzyce, ale i sprawiać, że chce się jej słuchać. Zdecydowanie warto! Choć pod względem doboru treści „Dzika Rzecz” pozostaje chyba jego najmocniejszą pozycją, to „Fala” jest książką, którą czyta się najlepiej – płynnie, lekko, z ogromną przyjemnością.