Of the Wand & the Moon i Jaye Jayle w Warszawie [RELACJA]

20 listopada w Warszawie wystąpił wizjoner neofolku Kim Larsen ze swoim projektem :Of The Wand & The Moon:. Była to jego druga wizyta w Polsce w tym roku – tym razem w towarzystwie Jaye Jayle, zespołu pochodzącego z Kentucky Evana Pattersona

Autorka: Joanna d’Ark

Wyobraź sobie, że jesteś na pozamiejskiej drodze. Wokół mrok, powietrze jest gęste i duszące. Pobocza okala szpaler drzew mrocznych niczym widma, niemal czujesz na skórze raniące gałęzie, jak ręce wyciągnięte ze złowrogim zamiarem. Próbujesz iść, lecz droga nie ma końca… Czujesz opór pod zmęczonymi stopami; jest ci tak zimno, że przestajesz czuć chłód… W tej ponurej krainie jesteś osamotniony, towarzyszy ci jedynie nawiedzająca obecność duchów przeszłości.

I wtedy niebo zaczyna okrywać się kolorem – pastelową lawendą i bladym złotem. Nieśmiałe słońce powoli rozświetla krajobraz. Drzewa zamierają w bezruchu w uroczystej ciszy, ich gałęzie miękną, odsłaniając delikatne liście. Czujesz ciepło…

Fot. Joanna d’Ark

Tak działa na wysoko wrażliwego słuchacza twórczość Kima Larsena. A przynajmniej na tych, którzy doświadczyli mroku depresji czy utraty bliskich. Jest on jednym z tych artystów, których muzyka nie tylko dociera do twoich uszu, lecz także wdziera się głęboko do duszy, przytula cię, owija sobą i prowadzi do miejsca cichego ukojenia.

Najczulsze pokłady wrażliwości Kima Larsena

Ten niezwykły twórca kolejny raz w warszawskim klubie VooDoo wystąpił solo. Tylko on, gitara akustyczna, warstwa muzyczna w tle i filmowe wizualizacje kina noir. I to wystarczyło, by w pełni chłonąć ballady z poetyckimi refleksjami – o miłości, stracie i ulotnej naturze istnienia – którymi :OTWATM: nas zachwyca od 1998 roku.

Fot. Joanna d’ArK

Usłyszeliśmy aż trzy utwory z albumu Your Love Can’t Hold This Wreath of Sorrow (2021) – jeden pod tym samym tytułem, Let’s Take a Ride (My Love) oraz Whispers of the Past. Warto wyróżnić Let’s Take a Ride (My Love), jako że oddaje pełnię talentu wokalnego Kima, który śpiewa w nim bardzo nisko, jak zawsze czystym głosem, co robi duże wrażenie na żywo. Słuchanie tej sugestywnej piosenki, wzmocnionej melodiami trąbki, dosłownie wywołuje dreszcze na ciele. Publiczność najwyraźniej podzielała te odczucia, gdyż stała jak zaczarowana, a kilka osób kołysało się w tańcu z zamkniętymi oczyma.

Fot. Joanna d’Ark

Inną perełką był Sunspot z The Lone Descent (2022), emocjonalnie i wokalnie mocny utwór o kruchości istnienia, nieuchronności cierpienia. Warstwa melodyczna jest niemal „dzika” w tym utworze, wiedźmińska, masochistycznie radosna, z pięknym chórem w refrenie. Kim balansuje między ulotnymi chwilami światła, pragnieniem szczęścia a „ciemnością czarną jak węgiel”, która, choć ciąży duszy, wydaje się bezpiecznym miejscem, ponieważ jest znana i sprawdzona. To tak, jakby on sam, widząc blask światła – tytułową plamę słońca – i dzieląc się nim z nami, postanowił pozostać w ciemności… Z The Lone Descent wybrzmiał także utwór Tear it Apart.

Fot. Joanna d’Ark

Kim Larsen wie, jak dozować emocje. Niemal do końca czekałam na ulubioną I Crave for You, z debiutanckiego albumu Nighttimes Nightrhymes. Rzec, że ulubioną, to za mało – to jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie kiedykolwiek słyszałam. Jakby żywcem wyrwana z duszy, utkana subtelnością opowieść o czystej miłości. Choć zabarwiona smutkiem, I Crave for You doskonale pokazuje zdolność Kima Larsena do przekształcania ciemności w coś absolutnie pięknego.

Fot. Joanna d’Ark

Koncert odbył się w kameralnej atmosferze, a publiczność w dużej mierze wypełniły twarze znane z poprzedniego występu. Nic w tym dziwnego – neofolk, jako gatunek dość niszowy, ma odbiorów bardzo oddanych tej muzyce. Co więcej, brzmienie :OTWATM: wybornie kontynuuje dziedzictwo legend, takich jak Death In June, Sol Invictus czy Current 93. Projekt początkowo czerpał inspirację z tych zespołów, ale z czasem rozwinął swój unikalny styl, m.in. pod wpływem upodobania do klasyków americany. Ta ewolucja i prawdziwa fuzja gatunków umocniła pozycję Larsena, czyniąc go wybitnym symbolem neofolku.

Jaye Jayle – hipnotyczna americana

Dam sobie rękę uciąć, że występ Jaye Jayle dla wielu stanowił zagadkę – wszak Evan Patterson nie jest tak znaną „marką” w Polsce jak Kim Larsen. Tym bardziej cieszy, że trio z Ameryki okazało się dla publiczności pozytywną niespodzianką. Brzmienie zespołu to jakby tekstury rocka eksperymentalnego zmieszane z bluesem i szczyptą elektronicznej psychodeli, a wszystko ubrane w płaszczyk alt-country i chropowaty wokal Evana. Dla Amerykanów była to dobra okazja, by przybliżyć słuchaczom wydany w połowie 2023 r. album Don’t Let Your Love Life Get You.

Fot. Joanna d’Ark

Już od wyjścia na scenę, wraz z pierwszym utworem, Warm Blood and Honey, mocno powiało Ameryką. A dokładnie legendą Swans, która najwyraźniej stanowiła solidną inspirację do stworzenia tego utworu (piosenka Michaela Giry Blood and Honey). Rozgrzały się struny gitary elektrycznej i basu, wybrzmiały klawisze, zadudniły bębny. I tak ze skandynawskich pejzaży trafiliśmy do knajpy pachnącej dymem cygar i beczkami whisky.

Fot. Joanna d’Ark

Na uwagę zasługuje zagrany jako drugi – i drugi chronologicznie na albumie – hipnotyczno-transowy Party of Redemption, który opowiada o znalezieniu „odkupienia” przy ukochanej osobie. Jest to bardzo przyjemna, sensualna nuta, którą można określić jako miłosną. Jak mawia sam Evan, w głębi duszy wszyscy szukamy bliskości z tymi, których kochamy, i chwil spokojnego bycia razem – i do tego motta można sprowadzić przesłanie utworu. W którym baryton Pattersona, pamiętający manierę wokalną Toma Waitsa, uzupełnia w tle bardzo ładny tenor. Na żywo w roli chórku sprawdził się sympatyczny i charyzmatyczny klawiszowiec. Z tego albumu usłyszeliśmy także przyjemny, shoegaze’owy Waiting for the Life oraz Florist; pojawiły się też wcześniejsze utwory.

Choć nie dosłuchałam się spodziewanych powiązań z neofolkiem (może poza mocnym bębnem tłuczonym pałkami), występ Jaye Jayle uważam za oryginalny i ciekawy. Należy też pochwalić za świetną organizację Disco Hospital Booking, a klub za kwestie techniczne, takie jak akustyka i oświetlenie.

Fot. Joanna d’Ark

Setlisty:

:Of the Wand & The Moon: Viper Soul, (Les Chasseurs de la nuit cover, Your Love Can’t Hold This Wreath of Sorrow, Tear It Apart, Let’s Take a Ride (My Love), Lucifer, Whispers of the Past, Twilight Halo, Sunspot, I Crave for You, A Tomb of Seasoned Dye.

Jaye Jayle: Warm Blood and Honey, Redemption Party, House Cricks, Bloody Me, Cemetery Rain, Florist, Tell Me Live, Waiting for the Life, Spacegirl.

Obserwuj :Of the Wand & The Moon: https://www.facebook.com/wandmoon

Obserwuj Jaye Jayle: https://www.facebook.com/jayejayle

Back To Top