Chaszcze – Intervoynie (Musica Tenebris 2024) [RECENZJA]

W kwietniu 2024 zespół wydał drugą EP-kę – „Intervoynie”. Album zawiera dwa premierowe utwory, a także nowe wersje „Darkness Weaves With Many Shades” i „Farewell To Heresy” znane z płyty Gøøra

Autor: Dionizy Setkiewicz

CHASZCZE (poprzednio: HaShChe) – warszawsko-toruńsko-gdyński kwartet zarówno weteranów krajowej sceny niezależnej, jak i debiutantów – działa obecnie jako bezpośrednia kontynuacja powstałego kilka lat temu podziemnego projektu Roberta „Góry” Górskiego. W grudniu 2022 nakładem oficyny Harsh Note Records ukazał się debiutancki album „Gøøra”. Wydawnictwo zawierało intrygującą, niejednoznaczną i przełamującą tradycyjne schematy minorową muzykę wypełnioną gęstymi riffami, zimnym barytonem i neurotycznymi rytmami. W kwietniu 2024 CHASZCZE święciły kolejny sukces fonograficzny – nakładem cenionego w undergroundzie labelu Musica Tenebris ukazała się nowa EP-ka zespołu pt. „Intervoynie”.

Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze zadziorne, szarpane riffy rozpoczynające drugą epkę warszawskich goth-rockersów CHASZCZE, w domu przygasły światła, z lodówki, wijąc się do lekko orientalnej melodii „Larvae Season”, jęły się ulatniać opary suchego lodu, a kryształki amfy rozgrzechotały się w puszce po landrynkach, ukrytej…

…nieważne, bo motoryczna muza stanowiąca formę i treść albumu pod intrygująco niepokojącym tytułem „INTERVOYNIE” odcięła mą uwagę od zewnętrznych okoliczności, zamykając w uwodzicielsko posępnym pejzażu upiornego rock`n`rolla przywołującego muzyczne reminiscencje klasycznych filarów artystycznych gatunku. Tego monstrum Frankensteina, które poskładane z nawiedzonego bluesa Screamin Jay Hawkinsa, zmysłowości Elvisa, „mistycznej” poetyki The Doors i łobuzerskiego wdzięku Ramonesów przepłynęło Atlantyk, by wytarzać się w czarnym, węglowym pyle opadającym wokół kopalń zamykanych przez Thatcher i popędzić wskroś Europy i świata całego, niosąc ewangelię ciemności.

Ta rozpościera swe falujące skrzydła w „Darkness Weaves with Many Shades”, z mocą władną wywlec ze zbiorowej mogiły Bena zastrzelonego w finałowej scenie „Nocy żywych trupów”, aby ten na czele hordy zombie rozpędził odziały MP, a potem dopadł i zeżarł Georga Romero wraz z resztą ekipy filmowej.

Przejmujący, ciemny tembr pełnego autentycznego żaru śpiewu Jarosława Grygiela, specyficzną manierą momentami przypominający Yorcka Eysela z Love Like Blood, rozmglone, lecz paradoksalnie jednocześnie porywające żywiołowością gitary Ireneusza Knyziaka i pulsujący karmazynowym rytmem tętniczej krwi, spływającej po ostrzu w dłoni obleczonej czarnym lateksem, bas Filipa Knyziaka oraz perkusja Błażeja Wdowczyka stanowią godny soundtrack dla tejże obłąkańczo popieprzonej apokalipsy.

Zresztą napędzający ludzkość obłęd, szczególnie w jej zinstytucjonalizowanych upławach, jest zgrabnie spowitym w romantyczno-horrorową metaforykę, jednym z najbardziej gorzkich wątków lirycznej warstwy tego tchnącego niesamowitością i bezpretensjonalnym wdziękiem, organicznie, wręcz „namacalnie” brzmiącego i stylowego w owej skrajnie niemodnej dziś formie goth/death rocka (nieco w duchu Screams for Tina czy wczesnego Judith) albumu, pomimo jego zaledwie 20 minut nad wyraz sycącego obfitością smakowitych, zaskakująco barwnych w spektrum cienistej tajemniczości i – niejako wbrew ogólnie ponurej aurze muzycznej – ożywczo witalnych, prawie radosnych dźwięków.

Jedyne, czego bym sobie mógł życzyć na kolejnych płytach CHASZCZY, to stonowanie tej lekko zachowawczej „dojrzałości”, tegoż – ha! – stonowania właśnie, czyli odrobinę mniej klasy, a szczyptę więcej szaleństwa w postaci swoiście „gotyckiego” bezwstydnego przegięcia.

Tracklista:

1.Larvae Season (05:27)

2.Darkness Weaves With Many Shades (2024 Version) (04:25)

3.Blue Mark Blue (04:12)

4.Farewell To Heresy (2024 Version) (05:41)

Odsłuch: https://chaszcze.bandcamp.com/album/intervoynie

Obserwuj Chaszcze: https://www.facebook.com/chaszczeband

Back To Top