Techniques Berlin

Techniques Berlin: „Wciąż robimy muzykę na analogach lat 80.”

Kultowy elektroniczny projekt Techniques Berlin w tym roku świętuje 40-lecie. Na tę okoliczność zagra w Warszawie podczas festiwalu frankofonii Vieux Crâne. O specjalnej niespodziance dla polskich słuchaczy, współpracy z polską wytwórnią, a także tworzeniu muzyki na starym sprzęcie rozmawiamy z Dave’em Routem

JOANNA D’ARK: 29 marca Techniques Berlin zagra na festiwalu Vieux Crâne w Warszawie. Bardzo ucieszyła nas ta wiadomość. Co was skłoniło do przyjazdu do Polski i co dla nas przygotowaliście?

DAVE ROUT: Jesteśmy bardzo podekscytowani tym, że po raz pierwszy zagramy w Polsce! Po naszym zeszłorocznym występie na Gothic Pogo w Lipsku odezwało się do nas kilka osób zainteresowanych naszym powrotem do Europy. Myślę, że byli zaskoczeni, że wciąż występujemy na scenie po 40 latach!

Była tam Julianna z Vieux Crâne i wysłała do nas wiadomość z pytaniem, czy nie chcielibyśmy zagrać na tym festiwalu. Nigdy nie byliśmy w Polsce, a termin nam odpowiadał, więc się zgodziliśmy!

Wykonamy utwory z naszego obecnego setu, ale dodaliśmy niespodziankę „tylko dla Warszawy”. Andreas [Andreas Gregor, współzałożyciel zespołu – przyp. red.], który zajmuje się streamingiem, sprawdził, które z naszych tracków są najbardziej popularne wśród polskich słuchaczy i tak się składa, że jeden z nich to utwór, który napisaliśmy w 1987 r., ale nigdy nie wykonaliśmy go na żywo. Więc zagramy go po raz pierwszy w historii!

Czujemy się wyróżnieni! Przyjeżdżacie do Polski z okazji Międzynarodowego Tygodnia Frankofonii. Jak to święto jest obchodzone w Kanadzie?

Kanada jest oficjalnie krajem dwujęzycznym, 20 proc. społeczeństwa deklaruje francuski jako pierwszy język, więc świętuje cały kraj. Tutaj, w Toronto, Alliance Française [organizacja promująca kulturę francuską – przyp. red.] organizuje maraton francuskich filmów w ramach „Semaine de la francophonie de Toronto” w marcu. Andreas i ja urodziliśmy się w Montrealu i obaj mówimy po francusku, więc świetnie pasujemy do obchodów tego wydarzenia.

Copyright © Techniques Berlin

W tym roku świętujecie 40 lat istnienia i to fantastyczne, że będziemy mogli uczcić tę rocznicę razem z wami. Był jednak taki czas, że zniknęliście z muzycznej scenerii. Potem wróciliście świetnym albumem „Suburban Playgrounds And Concrete Beaches”. Co was zainspirowało do reaktywacji zespołu w latach 2000?

W 1991 r. zrobiliśmy sobie przerwę, gdy zmieniały się trendy muzyczne, co zawsze się dzieje, i pojawiła się muzyka bardziej ukierunkowana na gitary. Skupiliśmy się na innych projektach, takimi jak !Bang Elektronika, mój projekt EBM, który rozpocząłem w roku 1986, a Andreas dołączył do niego w 1991 r. Zagraliśmy sporo koncertów tutaj, w Toronto, ale płyta „Aktivierung” została wydana w Niemczech.

Obaj angażowaliśmy się także w wiele własnych projektów solowych i pobocznych, co zajmowało nas przez te wszystkie lata. Andreas i ja byliśmy perkusistami w lokalnym zespole industrialnym/EBM Digital Poodle w Toronto w latach 1990–1995. W 2008 r. Andreas zremasterował 10 utworów i rozesłał je do internetowych stacji radiowych, które następnie dodały je do swoich playlist.

Gdy te utwory zaczęły zyskiwać na popularności, zainteresowanie zespołem wzrosło. Andreas również ciężko pracował i w 2012 r. skompilował winyl dla wytwórni Fabrika Records. Wygląda na to, że tworzyliśmy minimal synth, choć przez te wszystkie dekady nazywaliśmy to nową falą, lol!

Po wydaniu tej płyty postanowiliśmy ponownie zacząć występować na żywo, a pierwszy koncert odbył się w Montrealu w 2013 r., w miejscu, które po godzinach działało nielegalnie jako lokal. Miał on specjalną ścianę, za którą można było ukryć bar w przypadku nalotu policji. Na to wydarzenie przyjechał do Kanady jeden z naszych fanów z Francji, żeby zobaczyć, jak gramy, co było totalnie szalone! Od tamtej pory nie oglądamy się za siebie i wciąż koncertujemy.

Dave Rout, 1986 r. © Techniques Berlin

Od założenia projektu minęło wiele lat. Jak zmieniło się w tym czasie wasze spojrzenie na muzykę?

Nasza wizja muzyczna zdecydowanie się zmieniła od początków istnienia naszego zespołu w 1985 r. Tworzenie muzyki, ludzie, którzy za nią stoją i to, w jaki jest konsumowana. Gdy występowaliśmy na scenie w latach 80., zabieraliśmy ze sobą mnóstwo syntezatorów, automatów perkusyjnych i sekwencerów operujących na dyskietkach (!) i trzymaliśmy kciuki, żeby nic się nie zawiesiło!

Jedna rzecz, która się jednak nie zmieniła, to sposób, w jaki Andreas i ja podchodzimy do występów na scenie. Andreas nadal śpiewa wyłącznie na żywo, bez podkładu wokalnego, i obaj gramy na tylu syntezatorach, ile się da. Jeśli chcemy, to zmieniamy kolejność utworów, nic nie jest w 100 proc. ustawione. Nie stoimy biernie, obserwując, jak maszyny wykonują całą pracę!

Fantastycznie jest też widzieć obecnie tak różnorodnych artystów i kultury kształtujące tę scenę muzyczną. Różne wpływy napływające zewsząd zdecydowanie wpływają na nią korzystnie. Nigdy nie wiadomo, czego się można spodziewać, co nastąpi dalej, co jest niesamowite!

Andreas Gregor © Techniques Berlin

W zeszłym roku wydaliście też świetny album, „The Language of Machines”, który jest zbiorem oryginalnych nagrań z lat 1985–1991, w tym hitowych utworów, jak „Metropolis” czy „Watching You” oraz kilku niepublikowanych utworów/wersji.

Dzięki! Jesteśmy bardzo dumni z tego albumu. W jego sprawie zwrócił się do nas César Moscoso z Mecanica Records. Mieliśmy już z nim nawiązaną relację, ponieważ w 2021 r. wydał w tej wytwórni 12-calowy winyl „Aktivierung” !Bang Elektronika. Zawsze czuliśmy, że chcemy porządnego wydania naszego starszego materiału, jako że mieliśmy z Andreasem setki utworów w archiwach.

Mecanica Records to fantastyczna wytwórnia, w dodatku z Polski! César wykonał tak fantastyczną robotę na „Aktivierung!”, że byliśmy bardzo podekscytowani możliwością ponownej współpracy z nim. César był dla nas bardzo dobrym „filtrem”, a także ogromnie nam pomógł – aż do wyboru ostatecznej tracklisty.

Nie mogę też pominąć grafiki tego wydania. Autorką okładki jest lokalna artystka, z Toronto, tworząca kolaże – Monique Vettraino. Jest niesamowicie utalentowana, więc kiedy natknąłem się na jej stronę na IG, od razu wiedziałem, że chcę ją zaangażować. Myślę, że César i ona naprawdę wykonali niesamowitą robotę. Jest to tak samo ważne jak muzyka, bo przydaje jej romantycznego nastroju, który przenosi się z przeszłości do teraźniejszości.

Okładka nowego albumu autorstwa Monique Vettraino

Wydaje się, że w ostatnich latach nostalgia związana z new wave/synthpop/minimal synth, z retroanalogowym brzmieniem, ożywiła te gatunki muzyczne i zdobywa uznanie także młodszych pokoleń. Zgodzisz się z tym i czy czujesz to po odbiorze Waszej muzyki?

Zdecydowanie tak. Większość naszych fanów jest znacznie młodsza od nas, niektórzy jeszcze się nie urodzili, gdy zakładaliśmy zespół! Chociaż nie cierpię szufladkować muzyki w konkretnych gatunkach, to mieliśmy szczęście, że minimal wave/minimal synth ma tak silną międzynarodową społeczność, a skrzyżowanie tych nurtów z muzyką gotycką/darkwave itp. zrodziło mnóstwo młodych odbiorców, którzy nie tylko ich słuchają, lecz także sami zakładają nowe zespoły!

Wasze utwory są uzależniające. Słucham na okrągło zwłaszcza Love via Computer, który poniekąd w latach 80. przepowiedział istnienie aplikacji randkowych, Just One Look, Metropolis – czysta esencja tego, co najlepsze na scenie sprzed czterech dekad. Zdecydowanie stoicie na równi z zespołami, które stanowiły dla was inspirację, jak choćby Men Without Hats czy stary Trans-X.

Bardzo dziękuję za miłe słowa! Love via Computer jest obecnie naszym najpopularniejszym utworem z ponad milionem streamów! Zawsze fajnie jest tłumaczyć tę piosenkę młodszym ludziom, którzy nie wiedzą, co to jest „wideo” lub „komputer”! Muszę przyznać Andreasowi, że był bardzo przewidujący w tej kwestii. Kiedy napisaliśmy ją w 1987 r., powiedziałem mu wtedy, że myślę, iż Metropolis będzie naszym hitem. Odpowiedział, że jego zdaniem w LvC jest coś wyjątkowego – i od początku miał rację!

Randki wspomagane komputerowo właściwie wtedy istniały i były dalekie od tego, co znamy dzisiaj. Teksty Andreasa wynikały z cynizmu, ponieważ uważał, że to tylko kolejny symptom mantry lat 80., aby dążyć do absolutnej perfekcji. Wszystkie reklamy kładły nacisk na posiadanie idealnego domu, idealnego samochodu, idealnych zębów… idealnego wszystkiego, co wydawało się w 100 proc. fałszywe. Co ciekawe, Andreas poznał swoją życiową partnerkę na portalu randkowym 30 lat po tym, jak napisaliśmy tę piosenkę!

Jeśli chodzi o bycie na równi z innymi zespołami, po raz kolejny – to bardzo miłe! Nie sądzę, abyśmy kiedykolwiek myśleli, że stoimy w jednym szeregu, po prostu chcieliśmy tworzyć muzykę, której nie słyszeliśmy dostatecznie często.

Chociaż obaj jesteśmy pod wpływem podobnych twórców, to nasze inspiracje są też różne. Obaj słuchaliśmy takich zespołów jak Men Without Hats, Trans-X, Kraftwerk (oczywiście!), Rational Youth, Ultravox, OMD, wczesnego Depeche Mode, Human League, Japan, Blancmange, ale też Throbbing Gristle, Neubauten, Test Dept, Nitzer Ebb i wielu innych.

Andreas był fanem Joy Division, wczesnej twórczości Bowiego i Roxy Music, glam rocka i Neue Deutsche Welle, wraz ze wszystkimi zespołami syntezatorowymi, które go inspirowały. Ja interesowałem się jamajskim ska i reggae oraz 2Tone (!) wraz z wpływami syntezatorów/EBM/industrialu.

Te różnorodne muzyczne punkty naprawdę uczyniły zespół tym, czym był i jest do dziś. Najbardziej osobliwą rzeczą dla mnie było dołączenie do Rational Youth w 1997 r. i nie tylko współtworzenie LP „The Goddess Electricity”, lecz także wyruszenie w trasę i granie w Europie jako członek zespołu. Możliwość stania się częścią jednego z najbardziej cenionych przeze mnie bandów była jedną z najbardziej stresujących rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłem. Byłem potwornie zdenerwowany, nawet nie sądziłem, że mogę napisać materiał na takim poziomie – dlatego jestem dozgonnie wdzięczny Tracy Howe za tę możliwość.

W 2018 r. ukazał się też wasz świetny album z takimi tytułami jak Cold War i Hollow Graphic Haze. Niesamowite jest to, że nawet wasze nowsze utwory mają tę nutę analogowego brzmienia retro. Korzystacie z oschoolowego sprzętu przy produkcji? W waszej galerii na Facebooku zwraca uwagę kolekcja analogów, np. Korg KPR-77.

Dziękuję! Zwróciła się do nas niemiecka wytwórnia Nadanna Records z propozycją nagrania albumu z zupełnie nowym materiałem. Na początku był to dla nas twardy orzech do zgryzienia, bo nie wiedzieliśmy, czy będziemy się tylko powtarzać, czy zrobimy coś nowego – czy jedno i drugie.

Zdecydowaliśmy się wykorzystać cały oryginalny sprzęt analogowy, którego większość nadal posiadamy od lat 80.! Przyniosłem Rolanda TR-808, Pro One i kilka innych zabawek do studia Andreasa, położyliśmy je na podłodze i po prostu zaczęliśmy pisać. Poszło znacznie szybciej, niż się spodziewaliśmy, a stworzenie muzyki na starym sprzęcie wydawało się tak naturalne jak w latach 80. Andreas już używał swojego starego sprzętu do swoich pobocznych projektów, a ja do moich utworów projektu Datafreq, więc nie wyszliśmy z wprawy.

Ogromnym zaszczytem było dla nas także to, że Tracy Howe śpiewała w chórkach w Cold War, co było oczywistym ukłonem w stronę Rational Youth! Dodaliśmy także trzecią członkinię, Dinę Naskos, która dołączyła do nas w 2013 r., kiedy ponownie zaczęliśmy grać na żywo. Dina i ja mieliśmy poboczny projekt Colecovision w latach 2000–2002 i The Beautiful Spies w latach 2011–2015, więc była już zaznajomiona z muzyką elektroniczną. Dina zagrała na syntezatorach, odkryliśmy też, że świetnie się harmonizuje z Andreasem, co przydało utworom znacznie większej głębi. Z The Beautiful Spies występowała do 2019 r., grając z nami koncerty aż do Meksyku.

Copyright © Techniques Berlin

Jak Toronto ma się do Berlina? Skąd pomysł na taką nazwę zespołu? Czy to inspiracja historią czy tamtejszą muzyczną sceną lat 80.?

Obaj słuchaliśmy dużo europejskiej muzyki, a Andreas był szczególnie zainteresowany zimną wojną i geopolityką tamtych czasów. Więc ten wpływ był zdecydowanie obecny. Napisaliśmy Dancing to the fall of the Berlin Wall cztery lata przed upadkiem muru! Obaj nie pamiętamy w 100 proc., skąd wzięła się nazwa, ale naszym pierwszym syntezatorem był gówniany keyboard Technics – więc stąd na pewno pierwsza połowa.

Andreas zabrał naszą taśmę demo do kilku klubów, które grały nową falę, a jeden z DJ-ów powiedział, że nasza muzyka brzmi jak niemiecka. Zmieniliśmy Technicsa na Techniques, by uniknąć problemów z prawami autorskimi, i dodaliśmy Berlin. To przyszło do nas organicznie. Albo tak to zapamiętaliśmy!

Jakie plany na przyszłość ma Techniques Berlin? Czy przewidujecie więcej nowej muzyki, współpracy lub występów na żywo?

Szczerze mówiąc, wciąż jesteśmy na „haju” po wydaniu „Language of Machines” i zeszłorocznych koncertach Gothic Pogo i WGT Warm Up w Lipsku, a teraz czeka nas koncert z okazji 40-lecia w Warszawie!

W 2023 r. napisaliśmy nowy utwór, Amy, dla naszego przyjaciela Jorga Steinmeyera z Kernkrach Records na jego winylową kompilację. To była nasza pierwsza nowa piosenka od siedmiu lat – chcieliśmy wrócić do naszych korzeni DIY minimal synth – i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Zagraliśmy ją na żywo po raz pierwszy w zeszłym roku w Lipsku i została bardzo dobrze przyjęta. Jeśli chodzi o więcej nowej muzyki lub kolejny album, to nigdy nie siadamy i nie próbujemy na siłę pisać nowej muzyki, musi płynąć naturalnie. Więc poczekamy i zobaczymy!

Dziękuję za rozmowę!

Przyjemność po naszej stronie i do zobaczenia wkrótce w Warszawie!!!

Techniques Berlin i Dina Naskos. Laurie Ann Sydorowicz

Obserwuj Techniques Berlin: Facebook
Festiwal Vieux Crâne: Facebook

Back To Top