Stridulum: „Paradigm” [RECENZJA]

Autor: Bartłomiej Krawczyk

24 listopada 2023 r. miała miejsce premiera (via Manic Depression Records) drugiego albumu studyjnego rodzimego duetu darkwave/dark electro Stridulum, zatytułowanego „Paradigm”. Zdecydowanie jest to porcja muzyki, do której wciąż chętnie powracam i będę wracał w przyszłości

© Stridulum

Już poprzedni album (pełnometrażowy debiut) Stridulum – „Soothing Tales of Escapism” (2021) – ogromnie mi się podobał, ale po kilkukrotnym przesłuchaniu „Paradigm” śmiem twierdzić, że najnowszy album Marity i Arkadiusza jest jeszcze lepszy, bardziej wielowymiarowy i pięknie jesienno-zimowo-melancholijny.

Nie da się ukryć, że słuchałem „Paradigm” w trakcie dość trudnego okresu w moim życiu i dzięki temu o wiele łatwiej było mi utożsamić się z muzyką Stridulum, jej warstwą liryczną i ujmującą atmosferą. Mam kilku ulubionych artystów, których muzyka szczególnie do mnie przemawia (np. Shape of Despair, Of the Wand and the Moon, Linea Aspera, Lycia, ostatnio też The Devil’s Trade, etc.), i Stridulum wraz z „Paradigm” dołącza do tego grona. W moim subiektywnym rankingu to najbardziej melancholijna płyta dark electro/darkwave od czasu Linea Aspera „II” (2020).

Tutaj od początku odsłuchu czuć synchroniczność z płynącymi mroczno-elektronicznymi dźwiękami. To oznaka doskonałego muzycznego wyczucia: muzyka Stridulum potrafi być mroczna, refleksyjna, smutna i tym samym kompatybilna z gustem wrażliwych słuchaczy, którzy się z nią zetknęli. Wiele fragmentów na „Paradigm” autentycznie mnie poruszyło, a z warstwą liryczną „Debris” czy „Eterna” każdy, kto przeżywa jakieś wewnętrzne rozterki – związane choćby z poczuciem winy, bezsensu istnienia, utratą miłości czy przyjaźni, tęsknotą za tym, co było, ale bezpowrotnie minęło – mógłby się utożsamić.

Na „Paradigm” słuchacz odnajdzie wiele ciekawych smaczków, tanecznych rytmów i zapadających w pamięć fragmentów, np. porywającą ambientowo-transową elektronikę w „Wasteland” (początek ok. 2.30 min.) czy hipnotyczną shoegazową gitarę w fenomenalnie nastrojowym „Astray” (gościnnie wystąpił tutaj Manu H. z Distance H.) W zasadzie każda piosenka zapada w pamięć, czymś zaskakuje. Nie brakuje oczywiście na najnowszym albumie mroku i melancholii, obecnych chociażby w „Sorrow” czy w eterycznym, przypominającym mi muzyczne dokonania Lycia „Flame”, w którym śpiew Marity znakomicie uzupełnia się z głębokim wokalem Peera z Golden Apes.

Fot.: Małgorzata Kozłowska © Stridulum

Wyróżnić także trzeba dość ciepły, acz nadal przejmujący „Refugium” – ta piosenka skojarzyła mi się z kojącym poczuciem bezpieczeństwa, gdy jesteśmy w towarzystwie osób nam najbliższych. I choć na „Paradigm” pojawiają się znamienici goście, to trzeba docenić ogromny muzyczny talent i zaangażowanie Marity i Arkadiusza. Aż dziw bierze, że w Polsce Stridulum jest projektem relatywnie mało znanym. Z drugiej strony nasza rodzima scena gotycka nie jest znacząca w porównaniu do brytyjskiej, niemieckiej, francuskiej czy amerykańskiej. Można by nawet wysnuć śmiałą tezę, że jest dopiero w powijakach. Mam nadzieję zobaczyć kiedyś duet Stridulum na żywo, tymczasem zachęcam do obejrzenia teledysków do „Astray” i „Eterna” oraz do posłuchania tudzież zakupienia „Paradigm”.

Obserwuj Stridulum:

http://www.strdlm.bandcamp.com/

https://www.facebook.com/stridulum.official

Back To Top