20 października Whispering Sons zawitał ze swoim hipnotyzującym i dynamicznym brzmieniem do Poznania. Znany z emocjonalnie naładowanych występów i głębokiej, angażującej muzyki zespół zaprezentował porywający set obejmujący całą dyskografię. Koncert supportował udany występ septembie
Autor: Bartłomiej Krawczyk
Od dawna chciałem się wybrać na koncert belgijskiego kwintetu post-punkowego Whispering Sons, gdyż subiektywnie uważam ich debiutancki album „Image” (2018) za majstersztyk mrocznego post-punka. Pamiętam, jak mocno zasłuchiwałem się w przejmujące piosenki, takie jak „Waste” czy „Skin” pochodzące z „Image”. Belgowie już kilka razy koncertowali w Polsce i, co ciekawe, zadebiutowali na wrocławskim DIY festiwalu Return to the Batcave 2017.
Zresztą to zespół, który koncertuje dość często i już w zasadzie stał się całkiem rozpoznawalny poza Belgią (nie tylko w niszowych kręgach gotyckich). Fanów do Whispering Sons przyciąga niewątpliwie mroczny i eksperymentalny charakter ich muzyki oraz głęboki żeński wokal Fenne Kuppens. Obecna dyskografia Belgów obejmuje EP-kę „Endless Party” (2015), single oraz trzy znakomite albumy studyjne: „Image”, „Several Others” (2021) i najbardziej optymistycznie brzmiący „The Great Calm” (2024).
Frekwencję w poznańskiej Minodze określiłbym jako przeciętną, publiczność gotycka nie dopisała. Jako support przed Whispering Sons wystąpił septembie z Poznania wraz z kolegami. Początkowo niezależny jednoosobowy projekt celujący w brzmienia dream popowe/shoegaze/indie-rockowe, obecnie już jako pełnoprawny zespół. Debiutanckiej czteroutworowej EP-ki septembie, zatytułowanej „hi, i’m septembie”, można już posłuchać na streamingach.
Artystę inspirują koniec lata, jesienna melancholia, dzieciństwo i stare klisze; zresztą jedna z piosenek młodziutkiego projektu nosi tytuł „i want to see your face on my kodak film”. Zespół zabrzmiał bardzo profesjonalnie, nie zabrakło energicznych piosenek i wyważonej dawki melancholii. Mój dziewiczy kontakt z muzyką septembie uważam za całkiem przyjemny.
Zanim Whispering Sons zawładnęli sceną Klubu pod Minogą, miało miejsce blisko 40-minutowe opóźnienie. Czekałem jednak cierpliwie na koncert Belgów, gdyż to ogromnie intrygujący zespół, którego wciągające i energiczne koncerty są warte doświadczenia na żywo. W eksperymentalnym i frenetycznym post-punku Whispering Sons da się wyczuć niemal namacalną atmosferę niepokoju, nawet w tych najbardziej delikatnych i wyciszonych piosenkach – np. „Balm (After Violence)”. Duża w tym zasługa doskonałych i kipiących od emocji wokali Fenne Kuppens oraz szczerego do bólu, pełnego melancholii i mroku przekazu.
W rzeczy samej, poznański koncert Belgów mógł przyprawić zgromadzoną publiczność o ciarki. Zabrakło mi kilku ulubionych piosenek z „Image”, np. „Skin”, „Stalemate”, „Got a Light” czy totalnie alarmistycznej „Waste”; w zamian otrzymałem przekrojowy set ze wszystkich materiałów Whispering Sons, w tym intensywnie zagrany „Alone” z debiutu.
Fenne brzmi doskonale, jej wokal perfekcyjnie lawiruje pomiędzy chłodem, desperacją, gniewem i rezygnacją. Jej śpiewowi towarzyszą liczne ekspresje, niemal ciągły ruch sceniczny, spojrzenia w stronę widowni, oznaki emocjonalnej walki i wyczerpania. Osadzone w post-punkowym rdzeniu brzmienie Belgów jest doprawdy unikalne i posiada mnóstwo głębi. Ma się wrażenie oglądania nie tyle zapadającego w pamięć koncertu, ile bezkompromisowej podróży w głąb siebie.
Setlista: „Balm (After Violence)”, „Something Good”, „Surface”, „Satantango”, „The Talker”, „Hollow”, „Poor Girl”, „Cold City”, „Still, Disappearing”, „Standstill”, „Dragging”, „Alone”, „Walking, Flying” i „Try Me Again”. Nie było bisu.
Obserwuj Whispering Sons:
http://www.whisperingsons.com/
https://www.facebook.com/WhisperingSons/about
Obserwuj septembie:
https://www.facebook.com/septembie9?locale=pl_PL