„Mond” – dziedzictwo G. Rodenbacha w muzyce Soror Dolorosa

Zaczynał już przypominać miasto. Kolejny raz był bratem ciszy i melancholii tej pełnej boleści Brugii, jego soror dolorosa… – „Bruges umarłe” (1892)

Autor: Bartłomiej Krawczyk

W 1892 r. opublikowana została krótka powieść belgijskiego poety-symbolisty i pisarza Georgesa Rodenbacha (1855–1898) – „Bruges umarłe” („Bruges-la-Morte”), pioniersko jak na czas jej powstania ilustrowana 35 czarno-białymi fotografiami miasta Brugii. W książce wdowiec Hugues Viane rozpacza po śmierci żony w otoczeniu przedmiotów ją przypominających: jej ubrań, listów, portretów, długiego pukla jej włosów. Przechodzący przez etap żałoby po śmierci ukochanej Hugues rzadko opuszcza swój dom. Jednak pewnego razu mężczyzna natyka się na ulicy na tancerkę imieniem Jane, która wypisz wymaluj przypomina jego żonę. Mężczyznę ogarnia obsesja na jej punkcie, która musi zakończyć się tragicznie.

Okładka książki z rysunkiem Fernanda Khnopffa (1892)

Brugia w „Bruges-la-Morte” to miasto spersonifikowane przez autora, posępne, martwe, zimne, deszczowe, szare, melancholijne. Pod tym kątem najsłynniejsza powieść Rodenbacha, prawnika z Paryża, przypomina nieco osadzoną w belgijskiej Gandawie hipnotyczną powieść gotyckiej grozy „Malpertuis” flamandzkiego pisarza Jeana Raya (1887–1964).

Co ciekawe, Rodenbach zmarł w 1898 r. i został pochowany na słynnym paryskim cmentarzu Pere Lachaise. Jego granitowy grobowiec jest doprawdy niezwykły: rzeźba pisarza próbuje się z niego wydostać, trzymając kwiat w dłoni i kpiąc z nieodwracalnej śmierci. Tytułem dygresji dodam, że największej nekropolii Paryża znajduje się niemniej fascynujący grobowiec rodziny Raspail, którego fragment zdobi okładkę mojego ulubionego albumu Dead Can Dance „Within the Realm of a Dying Sun” (1987).

Zatem żałobna nazwa zespołu Soror Dolorosa (Sister Pain, Sorrowful Sister) jest inspirowana obfitującą w symbolikę powieścią Rodenbacha.

Grób G. Rodenbacha, Paryż

Muzyczne pejzaże Soror Dolorosa

Soror Dolorosa, jeden z najbardziej rozpoznawalnych obecnie francuskich zespołów zimnofalowych/gotycko-rockowych, powstał w 2001 r. w Tuluzie. Od roku 2007 śpiewa w nim Andy Julia. Francuzi występowali na słynnych festiwalach gotyckich, takich jak Wave Gotik Treffen czy nasz rodzimy Castle Party w Bolkowie (w latach 2013 i 2019). Ich dyskografia obejmuje debiutancką EP-kę „Severance” z 2009 r. oraz cztery albumy studyjne: „Blind Scenes” (2011), „No More Heroes” (2013), „Apollo” (2017) oraz najnowszy „Mond” (2024). Warto dodać, że obecnie ich płyty wydaje niemiecka Prophecy Productions (np. Empyrium, The Vision Bleak, Tenhi).

Jedną z pierwszych piosenek Soror Dolorosa, która zapadła mi w pamięć, była „Autumn Wounds” z debiutanckiego długograja. Od początku istnienia muzyka zespołu coldwave/goth rock/post-punk była przesycona dusznym nastrojem smutku, melancholii, nostalgii. Jeśli zmagacie się z bolesnym poczuciem odrzucenia, straty, żyjecie wspomnieniami pięknych chwil, które bezpowrotnie odeszły, szukacie wsparcia, na które zasługujecie, to muzyka Francuzów powinna być kojącym balsamem dla waszych ran.

© Soror Dolorosa

Dotyczy to także, rzecz jasna, najnowszego albumu Soror Dolorosa„Mond”, który brzmi niczym powrót do nowofalowych, zimnofalowych i post-punkowych korzeni lat 80. (Joy Division, The Cure – „Faith” i „Pornography” w szczególności). Premiera „Mond” miała miejsce 4 października via Prophecy Productions, na krążku znalazły się piosenki chwytliwe, przebojowe, mocno synthwave’owe, jednakże wciąż naznaczone rezygnacją, czułością i smutkiem.

Weźmy jako przykład „Souls Collide”, jedną z najbardziej emocjonalnych kompozycji na albumie, z pełnym desperacji śpiewem Andy’ego Julii w refrenie. Do moich faworytów należą także posępna „Broken Love” oraz eteryczna, by nie rzec – marzycielska „Hurlevant”. Z kolei „Obsidian Museum” porywa słuchacza swym chwytliwym i żywiołowym charakterem. Przyjemnie uwypuklone są w tym numerze gitara i bas, klawisze schodzą na drugi plan.

Soror Dolorosa
© Soror Dolorosa

Niezaprzeczalnym atutem Soror Dolorsa jest wokalista Andy Julia, który potrafi zaśpiewać w przepięknie poruszający sposób. Chwytliwe refreny w jego wykonaniu są po prostu mistrzowskie! „Mond” to wyśmienity album do słuchania w trakcie samotnych jesiennych spacerów, którym towarzyszą chłód, deszcz i wewnętrzne rozterki. Mam nadzieję, że Francuzi prędzej czy później zaprezentują numery z nowego albumu w trakcie wyczekiwanych koncertów w Polsce.

Album i informacje o zespole: https://sorordolorosa.bandcamp.com/album/mond-deluxe-edition

Obserwuj Soror Dolorosa: https://www.facebook.com/sorordolorosaofficial


Back To Top