Cradle of Filth

„The Screaming of The Valkyries” – kultowe brzmienie w nowej odsłonie? Wywiad z Cradle of Filth

21 marca ukaże się 16. longplay Cradle of Filth – „The Screaming of The Valkyries”. Na wydanym nakładem Napalm Records albumie znajdzie się dziewięć różnorodnych kompozycji. Rozmawiamy z Danim o nowym materiale, koncertach w Polsce, a także gustach literacko-filmowych i przygodach z życia artysty

JOANNA D’ARK, BARTŁOMIEJ KRAWCZYK: Dzień dobry, Dani. Już za chwilę ukaże się najnowszy album Cradle of Filth, „The Screaming of The Valkyries”. Płyta zawierać będzie dziewięć utworów; mieliśmy możliwość przesłuchać trzy z nich: To Live Deliciously, Malignant Perfection, a także wydany ostatnio teledysk do White Hellebore. Czego możemy się spodziewać po całej płycie?

DANI FILTH: Album jest zróżnicowany zarówno pod względem wokalnym, jak i tematycznym. Pojawia się wiele aspektów i kontrastów: sprawy osobiste, strata, seks i śmierć. Utwory są bardzo różnorodne, a każdy jest bytem samym w sobie.

Na przykład utwór When Misery Was A Stranger jest powiązany z okładką i tytułem albumu, które odzwierciedlają kataklizmiczne wydarzenie – koniec świata. Tytułowe krzyczące walkirie sygnalizują, że Niebo czy Asgard zostały opanowane, a ragnarak jest nieuchronny. Obraz ten jest metaforą poważnej katastrofy i służy jako swego rodzaju ostrzeżenie. Koncepcja When Misery Was A Stranger sugeruje, że to wydarzenie już miało miejsce, a teraz rozmyślamy o złotej erze, w której mamy moc, aby coś zmienić i powstrzymać zegar zagłady, nim wybije północ.

Kolejny z utworów porusza się wokół wampiryzmu i czerpie inspirację z mroczniejszych, bardziej okrutnych wokali i tekstów, ucieleśniając głęboko gotycki horror. Dodatkowo album zawiera takie tematy jak fanatyzm czy rozprzestrzenianie złośliwych informacji, których początki sięgają Ogrodu Eden. Podkreśla, że współcześnie wojna się toczy za pomocą dezinformacji i plotek.

Projekt okładki: Roberto Diaz

Intryguje nas brzmienie nowego albumu. W ostatnich krążkach, np. „Existence is Futile”, słychać nawiązania do albumów Cradle of Filth uznawanych za kultowe, jak np. „Midian”. Pojawiają się głosy, że „The Screaming of The Valkyries” także ma czerpać z atmosfery starszych krążków. Zgodzisz się z tym? A jeśli tak, to czy to wynika z tego, że być może Wasi słuchacze zaczęli tęsknić za klasycznym brzmieniem CoF?

Cóż, to wcale nie było zamierzone. Tworząc album, chcieliśmy po prostu grać utwory… Cradle of Filth. Myślę jednak, że jest na nim kilka tracków, które mają atmosferę wcześniejszych płyt, a przynajmniej tak to odbieram osobiście. Pamiętam wyraźnie, że gdy siadałem do komponowania, przywoływały te same emocje i uczucia.

Jednak muzyka na tym albumie płynie też w stronę nowych horyzontów i uważam, że niesprawiedliwe byłoby stwierdzenie, że tworząc „The Screaming of The Valkyries”, nawiązaliśmy do minionych płyt lub dawnej atmosfery Cradle of Filth. Mamy silną tożsamość, nie robimy autoplagiatów, a jedynie wykorzystujemy arsenał, który mamy do dyspozycji. Sądzę, że nasze brzmienie to po prostu Cradle of Filth.

Dwa opublikowane utwory: Malignant Perfection i To Live Deliciously mają już kolejno ok. 1,2 mln i 0,5 mln wyświetleń na YouTube. Skąd wziął się pomysł na te piosenki i czy jesteś zadowolony z ich odbioru?

To dwa bardzo różne utwory, które rzeczywiście zostały dobrze przyjęte. Malignant Perfection wydaliśmy nieco wcześniej, żeby uczcić Halloween, dlatego że jest to temat tego kawałka. Nie uznałem za stosowne wypuścić go np. na Boże Narodzenie lub Wielkanoc. Następnie ukazał się singiel „To Live Deliciously”; teledysk pojawił z opóźnieniem z powodu pożarów w Los Angeles, gdzie kręciliśmy część materiału. I znowu: są to dwa bardzo różne tracki, podobnie jak najnowszy teledysk, White Hellebore.

Nowy album to także intrygująca okładka. Zaprojektował ją amerykański artysta Roberto Diaz, specjalista od makabrycznych kolaży i ilustracji. Skąd się wziął pomysł na tę współpracę?

Cóż, chciałem czegoś innego, czułem, że potrzebujemy zmiany. Nie mogę ciągle korzystać z usług tego samego artysty, zwłaszcza że nawiązaliśmy współpracę z nową wytwórnią – Napalm Records. Trafiłem na Roberto zupełnie przypadkiem, pewnej nocy w Internecie. Skontaktowałem się wcześniej z kilkoma artystami, ale to on zrobił na mnie największe wrażenie.

Wysłałem mu kilka tekstów i podrzuciłem trzy pomysły; Roberto wykonał kilka grafik na bazie swojej interpretacji utworów. Kiedy pokazał mi gotową okładkę, pomyślałem: „Wow, jest idealna”. Podoba mi się, że to sztuka współczesna. Na pierwszy rzut oka wygląda jak obraz, który można znaleźć w galerii, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się widać wiele małych perwersji i dziwnych, ukrytych niuansów. I – co najważniejsze – nie jest stworzona przez AI. Uwielbiam okładkę nowego albumu.

The Screaming of The Valkyries” to – jak wspomniałeś – album wydany nakładem Napalm Records. Wytwórnia wydała do tej pory dwa krążki Cradle of Filth (nowy i album live). Jak oceniasz waszą współpracę?

Jestem bardzo zadowolony. Przeszliśmy do Napalm Records, żeby otworzyć nowe drzwi i nowy rozdział. Współpraca układa się świetnie. Jej wartość potwierdza podwójny album koncertowy; przeprowadziłem też wiele wywiadów w celach promocyjnych. Myślę, że ludzie z Napalm niesamowitą robotę i mamy świetny zespół menedżerski. Czujemy się jak jedna wielka rodzina.

Cały zespół Cradle of Filth też się fantastycznie dogaduje. Dowodem na to jest niedawny ślub Zoe, naszej keyboardzistki, z naszym gitarzystą „Ashokiem”, który odbył się w Arizonie na początku tego roku.

Cradle of Filth. Fot. www.cradleoffilth.com / Roberto Diaz

Dość często koncertujecie w Polsce, a w tym roku zagracie na Mystic Festival. Jakie masz oczekiwania przed występem i co sądzisz o samym festiwalu?

Ostatnio bardzo przywiązaliśmy się do Polski. Byliśmy tu dwukrotnie w zeszłym roku i za każdym razem graliśmy kilka koncertów. Pamiętam też jedne z pierwszych tras w Polsce, w tym „Midian” (2000 r.). Więc tak, lojalny z nas band i nie możemy się doczekać Mystic Festival, tym bardziej że ma świetny line-up.

Czasami kiedy grasz na festiwalach, są chwile, że chciałbyś zejść ze sceny, bo ludzie nie zawsze są tak zainteresowani oglądaniem danego zespołu jak na koncertach z głównym headlinerem. Sądzę jednak, że Mystic to jeden z tych nielicznych przypadków, że będziemy dobrze przyjęci. Poza tym, jak wspomniałem, line-up jest niesamowity – ale kłopot polega na tym, że kiedy tak jest, to zawsze grasz w tym samym pieprzonym czasie co zespoły, które chcesz zobaczyć :).

Z pewnością porwiecie tłumy – wasza zeszłoroczna trasa koncertowa wzbudziła wiele pozytywnych emocji wśród fanów. Zagraliście niezapomniane koncerty choćby w Warszawie, w Progresji, czy właśnie w Gdańsku. Co podoba Ci się w Polsce?

O tak, świetnie się bawiliśmy, w różnych miastach. Ostatnim razem w Warszawie zatrzymaliśmy się w dzielnicy biznesowej, gdzie było bardzo dobre jedzenie. Znakomicie spędziliśmy też czas w… Jak to się wymawia? Wro… Wrocław. Mieliśmy kilka dni wolnych i trochę czasu na zwiedzanie. Poszliśmy na jarmark, eksplorować miasto, i Wrocław jest naprawdę niesamowity z jego bardzo średniowiecznym klimatem, wyborną kuchnią itd. Na przestrzeni lat spędziliśmy w Polsce trochę szalonych chwil, ale niektóre ze wspomnień są zamazane, bo w tamtych czasach piliśmy na umór.

Album „The Screaming of The Valkyries” ukaże się już 21 marca.

A czy masz swoje ulubione teledyski Cradle of Filth?

Uwielbiam teledysk Malignant Perfection, a także From the Cradle to Enslave i Babalon A.D. kręcenie go było świetną zabawą.

Ze względu na estetykę zespołu domyślamy się, że lubisz horrory. Czy mógłbyś polecić młodszym czytelnikom Darkultury kilka filmów grozy, które Twoim zdaniem są arcydziełami pod kątem nastroju i makabry?

„Opętanie” Żuławskiego jest jednym z moich ulubionych, z udziałem Sama Neilla i Isabelle Adjani. Poza tym „Coś” Johna Carpentera i „Drakula” (1979) na podstawie książki Brama Stokera, z genialną rolą Laurence’a Oliviera. Ostatnio też powstało kilka świetnych produkcji, jak np. „Abigail”. Bardzo przypadł mi do gustu nowy „Nosferatu”. Nie jest szczególnie przerażający, ale uwielbiam jego paletę kolorystyczną i kadry, jest bardzo kinowy. Lubię też wielkie horrory kinowe, jak „Wywiad z wampirem” czy „Frankenstein”.

Ogólnie jest wiele kapitalnych horrorów i cały czas znajduję nowe, zwłaszcza że mam przyjaciół, którzy pracują dla horrorów i w horrorach – i moje życie to horror [śmiech].

Malignant Perfection (Official Video) | Napalm Records

Skoro o tym mowa: zagrałeś w krwawym filmie „Kołyska strachu” („Cradle of Fear”, 2001), w reżyserii Alexa Chandona. Czy masz jakieś zabawne wspomnienia związane z rolą tajemniczego człowieka w czerni?

Tak, to było szalone. I genialne! Pamiętam, że mieliśmy kręcić ostatnią scenę, gdy nagrywaliśmy z CoF „Midian”. Musiałem szybko wyjść ze studia. Mój klawiszowiec, który był cholernie upierdliwy w tamtym czasie, zmienił mi sprzęt na starego laptopa Sony – był taki ciężki, że trzeba było wózka widłowego, żeby go podnieść, a jego uruchomienie trwało trzy minuty. Podczas włączania pojawiał się ekran ładowania, a on zmienił moją pieprzoną tapetę bez mojej wiedzy.

Potem tego samego popołudnia graliśmy scenę, w której jestem z moim ojcem, seryjnym mordercą, w banku w Londynie i ratuję go z więzienia, które w zasadzie było skarbcem. W poczekalni siedzieli wszyscy aktorzy – żadnego z nich nie znałem – w tym starsza kobieta i grający detektywa starszy facet. Więc siedzę na planie, otoczony aktorami, włączam tego starego gruchota, a na ekranie wyświetla się wszystkim dwóch starszych facetów w jednoznacznej pozycji seksualnej. To było, k…a, żenujące, a ja nie mogłem nic z tym zrobić :).

Mieliśmy też kilka niezłych imprez z Alexem. Raz kręciliśmy scenę w nocnym klubie w Londynie, o poranku. Potem, żeby to uczcić, reżyser postanowił pójść do pubu w pobliżu swojego domu, a ja, jako że mieszkałem poza Londynem, planowałem złapać pociąg do domu i zjeść kolację w restauracji. Do domu nie dotarłem. Świętowaliśmy z Alexem i po pijaku wpadliśmy w krzaki w parku, w których zasnęliśmy.

Urwał mi się film i obudziłem się dopiero następnego popołudnia, podczas gdy moja ówczesna żona zachodziła w głowę, co się stało, że zniknęliśmy z powierzchni ziemi.

Dani Filth w filmie „Kołyska strachu”.

A jak myślisz, jak wyglądałoby twoje życie, gdyby Cradle of Filth nigdy nie było jego częścią? Byłbyś reżyserem horrorów, a może pisarzem/poetą?

Nie wiem, może skończyłbym w okienku drive’a w McDonald’s. Albo hm… zostałbym astronautą. O tak – astronautą. Bez wątpienia byłbym już na Księżycu.

A czy masz ulubionych autorów książkowych horrorów lub nietypowej fikcji z Europy lub USA?

Jestem fanem Angeli Carter i H.P. Lovecrafta, a także twórców, którzy szli jego śladem, jak August Derleth. Podobały mi się również dzieła Jamesa Herberta i Shauna Hutsona. Kocham klasyków i autorów swoistego steampunku, jak Juliusz Verne czy H.G. Wells.

Ostatnie pytanie: Czy widzisz szansę na awans Queen Park Rangers do Premiership w ciągu kilku najbliższych sezonów?

Myślę, że każdy kibic Queen Park Rangers chciałby powiedzieć „tak”, ale mimo że mamy świetną drużynę, jest to bardzo, bardzo konkurencyjna liga, więc nawet jeśli myślisz, że grasz najlepiej ze wszystkich, to inni też grają najlepiej :). Więc wątpię, żeby to się udało w tym sezonie, chyba że dostaniemy się do play-offów, tak jak wtedy, gdy pokonaliśmy Derby ostatnim razem w Premiership. Może w przyszłym sezonie. Kto wie?

Dziękujemy za rozmowę. Bardzo doceniamy, że poświęciłeś nam czas, życzymy sukcesu płyty i odpoczynku po wywiadach.

Dzięki, trzymajcie się! Cześć!

Strona zespołu: Cradle of Filth Official Website – New Album: Cryptoriana..

Nowa płyta: The Screaming Of The Valkyries | CRADLE OF FILTH
Napalm Records: napalmrecords.com

Back To Top